Świece z wosku pszczelego

Kiedyś mama kupiła i zapaliła w święta świece z wosku pszczelego. Pachniało miodowo w całym domu, a właściwie miodowo-pomarańczowo, bo zwykle w święta je się u nas mandarynki i pomarańcze w hurtowych ilościach 🙂 Jakoś lepiej się wtedy znosi świąteczne obżarstwo 😉 Te świeczki dawały taki cudowny zapach jakiego nie uzyska się kupując zwykłe zapachowe świece. Wczoraj wieczorem, kiedy zapalałam ostatnie sztuki świeczek z Ikea właśnie mi się o nich przypomniało. Niestety nigdzie w pobliżu, nawet na straganach przedświątecznych takich nie widziałam. Chyba muszę poszukać w necie…

Jutro Dzień EN

Jutro Dzień Edukacji Narodowej, czyli święto zawężone do pojęcia Dzień Nauczyciela, którzy w tym dniu zgarniają kwiaty i inne podarki od uczniów, mimo że tak naprawdę jest to również święto tych uczniów. Co prawda uczniowie też w tym dniu otrzymują prezent – dla wielu najpiękniejszy z możliwych w postaci braku lekcji, ale jednak nikt nie nazywa tego dnia Dniem Ucznia. A szkoda, może i uczniom zrobiłoby się miło, gdyby mieli swoje święto. Moje Dziecię, tak jak i inne pójdzie jutro do szkoły na galowo (obym tylko nie zapomniała dziś odprasować mu koszuli), bo mają apel i czas wolny, można by rzec – integracyjny. Ten rok szkolny w ogóle upływa im pod znakiem braku lekcji w środę, bo już wcześniej dwukrotnie zdarzały się wyjazdy środowe, a w listopadzie dojdzie jeszcze Święto Niepodległości – także w środę.

Niestety inne grupy zawodowe nie mają tak fajnie, żeby w dniu swojego święta mieć dzień wolny, ewentualnie stawić się do pracy na kawę i ciacho. Mnie to również dotyczy (że nie mam wolnego).

A co w domu? Ostatnimi laty październik był tak ciepły, że w tym roku zostawiłam sobie na niego sporo prac ogródkowych. A tu w tym roku przyszła nam zima. A jeśli nie zima, to zimno. Byłam wczoraj zgrabić liście i zmarzłam straszliwie. Chciałam jeszcze odmalować płotek, ale doszłam do wniosku, że farba nie wyschnie przy takiej pogodzie i być może będzie krócej trzymać, więc poczekam jeszcze trochę. Podobno pod koniec tygodnia zrobi się cieplej. Tym bardziej, że chciałam przed malowaniem trochę go oczyścić, co skończyło się kłótnią, bo Ukochany stwierdził, że szkoda czasu i trzeba go tylko odmalować i on nie będzie tracił czasu, energii i sprzętu na czyszczenie, a ja wolę wszystko robić porządnie. Wzięłam więc szlifierkę i pech chciał, że się jakoś zepsuła na drugim płotku… I to niby moja wina. Mówiłam, że praca z urządzeniami w stylu wiertarka, szlifierka nie jest moją mocną stroną, ale na pewno nie miałam jak tego zepsuć, ale on wie swoje. Tak czy inaczej ma naprawić i dokończyć sam 🙂 Więc jakiś plus jest, że ominie mnie trochę roboty. Za to będę malować, żeby było dokładnie 🙂

Od wczoraj na mojej drodze do pracy panują wyjątkowe korki. Od początku września nie jest dobrze, ale wczoraj i dziś to już było przegięcie. Zastanawiam się nad przesiadką do autobusu, bo one na wielu odcinkach w korkach nie stoją. Nie wiem co się stało – albo więcej osób przesiadło się przy tej pogodzie do samochodów, albo część zapomniała jak się jeździ (mimo, że śniegu u nas nie ma), albo zaczął się remont jakiejś innej drogi i nasza stała się bardziej uczęszczana, bo to jest aż coś niesamowitego.