Sałata
Późna jesień to już niestety czas, w którym warzywa i owoce tracą smak. Oczywiście mamy na pocieszenie cytrusy, na które teraz przypada sezon, ale za to pomidory i ogórki robią się czymś pomidoro- i ogórkopodobnym; sałaty są pędzone na chemii.
Kiedyś słyszałam opowieści o hodowcach pomidorów, którzy – jeśli pomidorki nie wystarczająco dojrzały do czasu gdy trzeba było jechać na targ, podjeżdżali pod szklarnię tyłem samochodem i napełniali ją dymem spalin. Ponoć pomidorki szybko robiły się piękne i czerwone… Nie wiem ile w tym prawdy i czy rzeczywiście jest jakiś związek pomiędzy spalinami czy czymś innym obecnym w dymie, a kolorem pomidorów, ale takie opowieści odbierają mi apetyt na i tak niesmaczne warzywa.
Dlatego też postanowiłam wyhodować swoją sałatę masłową i rzymską. Posadziłam je w doniczkach i ustawiłam na parapecie. Pięknie wykiełkowały. Żeby miały więcej miejsca, powyrywałam nadmiar kiełków. Puściły „badylka” na jakieś 5 cm, na badylku mini listeczki, po czym zaczęły padać jedna po drugiej… 🙁 Czy ktoś zna przyczynę? Mają ciepło, jeśli nie słonecznie, to przynajmniej jasno, „siedzą” w wilgotnej ziemi… Czego mogłyby chcieć więcej?
* * *
Dziś zauważyłam, że nasz placyk koło szkoły ogrodzili i postawili na nim przyczepę kempingową i toy toy. Ciekawe czy będą coś budować (początek zimy to czas jak najbardziej właściwy na rozpoczynanie robót w naszym pięknym kraju;) ), czy może przygotowują się do sprzedaży choinek… A już myślałam, że zrobią tam wypasiony plac zabaw, albo chociaż park, gdzie dzieci mogłyby się trochę po szkole rozerwać…
Ze zdziwieniem rano czytałam, że część kraju śniegiem zasypana. Z jeszcze większym zdziwieniem oglądałam zdjęcia Danii – 60 cm. śniegu to nie bagatelka. Nie pamiętam kiedy ostatnio u nas tyle było… A jak do „wyszukiwania” dodam jeszcze „w listopadzie” to już w ogóle system pamięciowy mi się zawiesza 😉