Pierwszy dzień wiosny

W końcu się doczekaliśmy 🙂 Dziś pierwszy dzień wiosny, tej kalendarzowej, bo astronomiczna ponoć zaczęła się wczoraj. Dla mnie wiosna zawsze będzie się zaczynać 21 marca, kiedy to chodziło się na wycieczki szkolne albo na wagary 😉 Co dziwne, moje dziecię miało dziś normalne lekcje… U nas by to nie przeszło. Ale tego oczywiście mu nie powiem 🙂

Dzisiaj cieplutko, jutro ma być gorzej. Oby na krótko, bo już się nastawiam na spanie przy otwartym oknie i siedzenie z książką na tarasie. 

I tylko trochę szkoda, że wiosen nam przybywa…

Zdrowy rozsądek

Wczoraj doszłam do wniosku, że mój zdrowy rozsądek wziął sobie ostatnio wolne. Oby nie na długo. Mam nadzieję, że to tylko skutek wiosennego przesilenia czy czegoś w tym stylu, jakieś krótkotrwałe wahnięcie. A chodziło o to, że na wiosnę postanowiłam zmienić sposób ubierania na bardziej kobiecy. Przy okazji pożegnałam się z zimowymi ciuchami. W weekend wybraliśmy się do rodziny w góry. Kiedy wyjeżdżaliśmy może nie było jakoś wyjątkowo ciepło, ale bez tragedii. Ubrałam więc ramoneskę i buty na obcasie. W niedzielę miałam ochotę na spacer po górach, nie dużych, nie kamienistych, ale jednak górach. Jakoś nie przyszło mi do głowy, że spacerowanie tam to nie to samo co po wrocławskim rynku czy galerii i że buty na obcasie (mimo, że nie na szpilce) jednak nie będą tam a propos… Nie przyszło mi też do głowy (choć może powinnam napisać – do łba), żeby sprawdzić prognozę pogody. Tymczasem w niedzielny poranek okazało się, że jest mgła, temperatura w okolicach 0 stopni, a gdzieniegdzie leży śnieg, który spadł w nocy. No i to by było tyle wychodzenia w ogóle z ciepłego domu. A trekkingi i porządne kurtki zostały w szafie…