Plan urlopowy

W pracy rok podsumowany, premie przyznane chociaż jeszcze nie na naszych kontach, a teraz kończymy robienie planów urlopowych na cały rok. Tradycyjnie wywołuje to zgrzyty, bo większość dzieciata, z dzieciakami w wieku szkolnym, więc chętna do urlopu w okresie wakacyjnym, którego rozciągnąć się nie da. Jeśli do tego dodamy konieczność zgrania się z wolnym z małżonkami czy partnerami to wychodzi niezły galimatias, który co roku trzeba uporządkować. Część osób próbowała wymusić urlop w określonych dniach mówiąc, że trafili na wyjątkową okazję i zrobili już rezerwację wycieczki, ale została szybko spacyfikowana przez pozostałych, że takie rzeczy się uzgadnia z grupą, a nie „ja sobie jadę wtedy, a co z wami to mnie nie obchodzi”. Co dziwne, najchętniej tak pogrywają osoby nowe w zespole albo które w zeszłych latach miały fajne terminy urlopów; zgodnie z zasadą, że szybko się przyzwyczajamy do dobrego. Tak naprawdę zawsze są jakieś braki kadrowe i wszyscy mają niemało pracy, więc nawet dyrektorstwo musi się z nami zgrywać co do wakacji, a tu jakaś młodsza specjalistka nagle wypala, że ona musi dostać urlop od 3 do 18 sierpnia, bo wtedy wyjeżdża do Portugalii. Śmiech na sali. Nie ma jak ignorancja innych. Usłyszała od P., że ona akurat w tym terminie leci na Księżyc, więc ma pierwszeństwo i już mała kłótnia gotowa. Zagraniczne wycieczki już tak spowszechniały, że nikogo tu nie obchodzi czy się ktoś wybiera do Nepalu, Indii, Francji, Włoch czy nad Bałtyk (który często jest droższy od zagranicznych wycieczek) i czy będzie zajmował pokoje w hotelu, pensjonacie czy apartamenty. Sopot, Gdańsk czy Świnoujście dorównują pod względem turystycznym wielu miastom europejskim północnym czy południowym, więc myślę, że nie ma się czego wstydzić spędzając urlop w Polsce. Choć niektórzy wciąż są na etapie „szpanowania” wycieczkami. Ale odbiegłam od tematu. Pewnie tak jest wszędzie, że nie tylko wakacje wywołują spory. Firma pracować musi we wszystkie dni z wyjątkiem sobót, niedziel i świąt, a chciałoby się mieć wolne i „wokół” świąt i w tzw. długie weekendy. Na szczęście mamy w grupie panów, którzy chętnie pracują do ostatniego dnia przed świętami (uciekając co prawda przed sprzątaniem i innymi obowiązkami, za to ku radości grupy). No i na takich głównie dyskusjach minęły nam ostatnie dwa dni. Plan urlopowy, dzięki ustępstwom i negocjacjom został w zasadzie ustalony. Emocje opadają. A teraz trzeba nadgonić zaległości.