Depresyjnie

Nie znoszę kiedy pogoda z dnia na dzień zmienia się o 180 stopni. Kiedy takie „psikusy” robi mi na plus i to duży, bo powiedzmy nagle robi się z kilkunastu Celsjuszów trzydzieści parę, nie jestem w stanie normalnie przejść do sklepu. Z kolei teraz, kiedy może i tak bardzo w dół nie poszybowało, ale za to zaciągnęło chmurami i kolejny dzień pada, ja wpadam w depresję. Nic mi się nie chce, nawet zaplanować wyjazdów jesiennych. Zwykle uwielbiam jesień, ale taką słoneczną, z latającymi pajęczynkami babiego lata, liśćmi szeleszczącymi pod butami, lasem pachnącym grzybami i „suszkami”, porannymi mgłami… Mam nadzieję, że wkrótce taka przyjdzie. Póki co trzeba będzie wyciągnąć się z dołka dobrą muzyką, filmem, a w ostateczności zakupami 🙂 Nowe ciuchy czy buty potrafią zdziałać cuda. Albo tym razem coś innego. Ostatecznie co chwilę dostaję maile i sms-y od różnych sklepów z bardziej wyszukanymi pocieszaczami proponujące np. sprzedaż złota czy innych świecidełek. A mi by się właśnie kolczyki przydały 🙂