Konfitura, dżem czy powidła?

Każdego roku latem robię jakieś „słoiki” z owoców. Raz wychodzi ich trochę więcej, innym razem mniej. Przeważnie robię je na różnego rodzaju cukrach żelujących z pektyną. Wtedy praca idzie szybko. Wystarczy owoce umyć, wypestkować (jeśli mają pestki), rozdrobnić lub zblendować i zagotować z cukrem i żelfixem albo z cukrem żelującym. Taki dżem jest lekki, nie przesłodzony i nie spływa z kanapki jak dżemy, które pamiętam z dzieciństwa oparte wyłącznie na owocach, puszczonym przez nie soku i cukrze.

Jednakże ostatnio jadłam konfiturę z moreli, która miała idealną, mazistą konsystencję, wspaniale pachniała i smakowała, a była wysmażona, czego zazwyczaj unikam. Chyba więc zmienię metodę „obróbki” owoców i zacznę je bardziej przesmażać jak na powidła. Przynajmniej niektóre. Na pewno morele świetnie się do tego nadają 🙂 A jeszcze chyba trwa na nie sezon.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *