Ostatki

Zaświeciło słońce, zrobiło się ciepło i od razu odzyskałam energię. Rano budzę się wyspana i wypoczęta. Po pracy chce mi się zrobić jeszcze coś w domu albo na ogrodzie. Ja się jednak już nie nadaję do życia w zimnym klimacie. Kiedyś pogoda i temperatura mi nie przeszkadzały, ale obecnie czuję się jakbym przechodziła wtedy w stan wegetacji. Niby nie jest źle, ale wszystko spowalnia. Ostatnio szukając nowego kosza na bieliznę zawędrowałam na stoisko z farbami i myślę, że nie oprę się w tym roku pokusie przemalowania sypialni. W zasadzie ściany nie są brudne, bo nie tak dawno były malowane, ale – co tu dużo mówić – obecne kolory mi się znudziły. Są zbyt ciemne. Weszłam w jakąś dziwną fazę słonecznych, jasnych, rozświetlających kolorów. Najchętniej na jedną ze ścian położyłabym jakąś świetlistą tapetę, ale nie wiem czy mój pomysł zyska uznanie w rodzinie. Znaczy, wiem że nie zyska już sama koncepcja przemalowania pokoju, a wszelka dodatkowa praca może okazać się gwoździem do trumny dla pomysłu. Chyba, że… chyba że całą „operację” przeprowadzę sama, pozbywając się rodziny na jakiś długi weekend. Ewentualnie z kilkoma zakręconymi koleżankami, które można by namówić do pomocy organizując kilkudniowego grilla połączonego z malowaniem 😉 Przy okazji chciałam wymienić łóżko, bo jest za duże (przez co jest co prawda bardzo wygodne, ale zajmuje za dużo miejsca w pokoju) i rozklekotane, bo moje dziecię kiedyś uwielbiało po nim skakać, a ja patrzyłam na to z przymrużeniem oka dopóki nie okazało się, że nie da się go poskręcać tak, żeby nie trzeszczało przy każdym przekręceniu się na drugi bok. No i w dodatku wybrudziła mi się tapicerka z jednej strony. Nigdy więcej mebli tapicerowanych. Tym razem wybiorę porządne łóżko sosnowe, a „tapicerkę” na zagłówek uszyję sobie sama. Będę miała pewność i co do jej grubości i miękkości, i co do tego, że w razie czego mogę zdjąć i wyprać, albo po prostu wyrzucić, jak zmienię kolorystykę pokoju 🙂

Dziś Ostatki, więc idę upiec pączki na pyszne zakończenie karnawału 🙂

Jutro co prawda Popielec, ale jakiś taki mało postny i mało smutny, biorąc pod uwagę fakt, że to 1 marca. Marzec co prawda czasem bywa ponurym miesiącem, ale jednak napawa nadzieją na szybką wiosnę, więc nie jest tak przygnębiający jak jesienne miesiące.

Smacznych Ostatków 🙂