Szał zakupów

Ostatnio opętał mnie jakiś szał zakupów, co na szczęście zwykle mi się nie zdarza, no i „obudziłam się” w połowie miesiąca z niemal pustym kontem i przepełnionymi szafkami. Z szafkami sobie poradziłam pakując dawno nie noszone ciuchy do kontenerów PCK. Z pustym kontem jeszcze nie. Całe szczęście, że jestem typem chomika, który lubi mieć zapasy, więc mam z czego gotować. Okazało się, że mam takie nadwyżki produktów, że w zasadzie mogę przeżyć do końca miesiąca kupując tylko pieczywo 🙂 Więc chyba jakoś wybrnę nie wchodząc na debet. To „chyba” jest spowodowane moją zamierzoną wizytą u rodziców, którym chciałam kupić pawilon na ogródek, żeby nie trzeba było uciekać do domu robiąc grilla, kiedy zacznie kropić, co się niestety złośliwie zdarza. Pewnie trzeba będzie przełożyć to na przyszły miesiąc… A szkoda.

Szczerze współczuję osobom uzależnionym od zakupów. Jak się wpadnie w nałóg, to myślę, że trudniej z niego wyjść niż z uzależnienia od papierosów. Tym bardziej, że nie da się uniknąć bywania w sklepach.