Przed świętami i wiosną

Można przyjąć, że za …

Można przyjąć, że za półtora tygodnia Święta… A ja jakoś zapomniałam o tym i nie mam jeszcze nawet żadnych planów związanych ze świętowaniem… Myśląc raczej o wiośnie miałam się wybrać na zakupy, ale zapowiadają do końca marca brzydką, zimną pogodę, więc chyba to odłożę. Tym bardziej, że więcej kasy się wyda na święta, więc trzeba by jakoś rozsądnie rozłożyć wydatki.

Listopad

Od kiedy pamiętam listopad był dla mnie najgorszym miesiącem w roku. Jest chyba najbardziej szarym i ponurym miesiącem (obok marca, ale wtedy wieje już wiosną, więc jakoś tak człowiekowi lepiej). Nie jest tak kolorowy jak październik, ani nie tak biały jak grudzień (co w ostatnich latach też zawiodło). Jest ciemno, szaro, ponuro, zimno – tym nieprzyjemnym wilgotnym zimnem. Co dziwne, mrozik zawsze daje mniejsze „odczucie” zimna niż temperatura trochę powyżej zera, zwłaszcza w czasie dużej wilgotności. Taki tradycyjny listopad mamy w tym roku. Praktycznie co dzień pada lub chociaż mży. Słońce schowało się za szarymi chmurami. Jedyne na co ma się ochotę to na zagrzebanie się pod kocem z książką i trzymanie w pobliżu gorącej herbaty „z rozgrzewającą wkładką” 🙂 Może w tym roku sypnie trochę śniegiem i przełamie tę „ciemnicę”… W takiej pogodzie najbardziej wkurzające jest parowanie okularów. Wchodzisz do domu albo sklepu i nic nie widzisz. Zawsze przed zimą zaopatruję się w soczewki kontaktowe, żeby uniknąć tego przykrego „nic nie widzę”.

Ale, ale, listopad już się kończy, za miesiąc święta 🙂 więc nie ma co narzekać. Akumulatory ładuje przedświąteczna atmosfera i emocje związane z tym okresem. Dla poprawienia humoru popijam pyszną jesienną herbatkę. Jeśli ktoś ma ochotę na taką samą to polecam: zaparzcie normalną herbatę i dodatkiem goździków, cynamonu (może być mielony, choć lepszy jest w kawałku) i plasterka pomarańczy (albo kilku). Jeśli ktoś woli herbatki słodzone, proponuję osłodzić ją miodem, oczywiście jak przestygnie. Pycha 🙂

Przedświąteczna akcja w szkole

W tym roku ogłoszono wielką akcję w szkole robienia ozdób choinkowych – tak integracyjnie: rodziców i dzieci. Potomek chce żebyśmy wybrali się razem, więc cóż, pójdziemy. Trzeba tylko wymyślić wcześniej co będziemy robić i przynieść artykuły. Póki co zastanawiamy się jeszcze czy kupić styropianowe kule i ozdoby (jakieś naklejki, brokaty, koraliki, itp.) do zrobienia bombek, czy „wykombinować” skądś słomę i zrobić z niej ozdoby przewiązane wstążeczkami czy może wziąć materiał, tasiemki, koraliki, cekiny i zrobić jakieś „poduszeczkowe” serduszka, gwiazdeczki, itp. A może bibułę i kolorowy papier na gwiazdy i łańcuchy… Czym dłużej się zastanawiamy, tym więcej pomysłów przychodzi nam do głowy. A najtrudniej będzie wybrać ten, w który najbardziej będzie mógł się zaangażować Młody… Może coś podświetlanego? Ostatecznie uwielbia majsterkować i bawić się w elektryka…

A poza tym, u nas po staremu. Nawet przyroda się zatrzymała. Widziałam dziś drzewo, na którym są jeszcze ZIELONE liście. I to nie mało. I żeby nie było, nie jest to drzewo zielone przez zimę. Znaczy, że na ich wysokości przymrozków jeszcze nie było…